(Betowały Lilian i Akari)
- Proszę, proszę, Potter! – Harry
podskoczył słysząc za sobą kpiący głos. Pewnie po raz kolejny skarcił
się w myślach za to, że zapomniał peleryny niewidki. Ale teraz było już
za późno i musiał postarać się jakoś wybrnąć z tej sytuacji. A Malfoy mu
nie odpuści. Harry odwrócił się w stronę stojącego za nim blondyna, od
razu wyszarpując różdżkę z kieszeni.
- Expelliarmus! – krzyknął, ale Draco zdążył się uchylić. Natychmiast odpowiedział atakiem, który Potter odbił zaklęciem tarczy.
Zaklęcia
śmigały we wszystkich kierunkach, siejąc spustoszenie w zaniedbanej
sali, do której wpadli umykając przed wzajemnymi atakami. Większość
kolorowych promieni nie dosięgała jednak celu – mieli w kilku miejscach
poszarpane i przepalone szaty, blondyn miał przeciętą wargę, a brunet
podbite oko. Brak efektów tylko zaostrzał walkę. Mimo, że coraz bardziej
zdyszani, nie zamierzali się poddać…
Draco zaczął wypowiadać
kolejne z serii paskudnych zaklęć, które wyszperał w rodzinnej
bibliotece w wakacje, kiedy w jego kierunku pomknęło kolejne
przekleństwo Pottera. Zwinął się w powietrzu unikając czaru, ale
jednocześnie potknął się o rozwalone krzesło leżące na ziemi. Inkantacja
jego zaklęcia zakończyła się niezidentyfikowanym dźwiękiem, kiedy
starał się utrzymać równowagę. Najdziwniejsze było jednak to, że pomimo
niedokończonego zaklęcia z końca różdżki wystrzelił srebrzysty promień,
mknąc prosto w kierunku bruneta.
Draco przerażony patrzył jak czar
uderza w zaskoczonego chłopaka, rozbłyskując tysiącem iskier. Harry
krzyknął przestraszony i odrzucony wybuchem przetoczył się przez blat
stojącego za nim biurka, spadając po drugiej stronie. Teraz zza mebla
słychać było tylko pojedyncze jęki.
- Potter? – Malfoy niepewnie
ruszył w jego kierunku. Jeśli coś mu się stało… Już w pierwszej klasie
ostrzegali ich przed źle wypowiedzianymi zaklęciami, a jeśli zrobił coś
temu debilowi… Mógł wylecieć ze szkoły za skrzywdzenie innego ucznia, a
co dopiero za Złotego Chłopca! – Żyjesz?
Jakby w odpowiedzi na
jego pytanie blat biurka chwyciła blada dłoń, a już po chwili wynurzył
się zza niego cały brunet. Ale nie wyglądał tak jak wcześniej.
Zdecydowanie nie.
Pierwsze co się dało zauważyć, to para zielonych
oczu, zdezorientowanych i wypełnionych nienaturalnie powiększonymi
źrenicami, błyszczących w przeraźliwie bladej twarzy. Chłopak był
wyraźnie ogłuszony zaklęciem. Jednak to nie oczy przykuły uwagę Draco.
Zapatrzył się w parę szpiczastych, pokrytych czarnym futerkiem uszu,
wystających spomiędzy rozczochranych kosmyków. Przełknął głośno ślinę,
na co uszy poruszyły się i nastawiły w jego kierunku. Zaraz za nimi
podążyło przerażone zielone spojrzenie.
Blondyn dopiero teraz
zorientował się co się dzieje z Potterem. Jego przyspieszony oddech
coraz bardziej się załamywał, kiedy wpatrując się w twarz Malfoya
sięgnął rękami do góry, chwytając w dłonie kocie uszka. W jego
spojrzeniu oprócz oszołomienia zaczęła malować się panika. Niemal dusząc
się z przerażenia odwrócił się, podwijając tył szkolnej szaty. Blondyn
patrzył na niego nie wiedząc co robić.
Wyrobiony w quiddtchu
refleks bardzo mu się w tym momencie przydał, bo widok czarnego
nastroszonego ogona był zbyt dużym obciążeniem dla Gryfona i Harry
najzwyczajniej w świecie zemdlał. Draco ledwo go złapał, jednocześnie
dziwiąc się temu jaki jest lekki. Dźwignął go do góry, od razu ruszając
pustym korytarzem.
Uznał, że na razie musi schować gdzieś Pottera,
a potem pomyśli co dalej zrobić. Bo przecież nie mógł nikomu
powiedzieć, że dorobił Wybrańcowi kocie dodatki!
Siedział na
fotelu w swojej prywatnej sypialni i tępo wpatrywał się w drobnego
bruneta leżącego na łóżku. Przyniósł go do swojego pokoju i zdjął z
niego wierzchnią szatę i tenisówki. Po raz pierwszy miał okazję
dokładnie mu się przyjrzeć i uznał, że Harry jest naprawdę uroczy.
Drobnej budowy, przeraźliwie chudy wzbudzał uczucia nie pasujące do
wyniosłego i zimnego Malfoya. Draco czuł, że chęć opiekowania się tym
chłopakiem i chronienia go jest niewłaściwa, a mimo to była silniejsza
niż rozsądek. Zagapił się na ciemne, dziewczęco gęste rzęsy rzucające
cień na policzek. Bez okularów, które musiał zgubić przelatując przez
biurko wyglądał jeszcze ładniej…
Ciche mruknięcie przywróciło go
do rzeczywistości. Nie wymyślił najmniejszego sposobu poradzenia sobie z
tą sytuacją, a Potter właśnie zaczynał się budzić. Poruszył uszami i
lekko się skrzywił, a czarny ogon owinął się nieświadomie wokół jego
nóg. Przekręcił się na bok i zamarł marszcząc brwi. Potarł policzkiem o
pościel i pociągnął kilka razy nosem. Przez chwilę było widać jak się
zastanawia, nie mogąc zorientować się gdzie jest, a jego ciało napięło
się nerwowo. Po chwili szybciej niż jakikolwiek człowiek, zerwał się na
równe nogi z przestraszonym piskiem. Zdezorientowany rozejrzał się
dookoła.
Draco nie wiedział czego może się spodziewać, ale na
wszelki wypadek wstał z fotela. Zdążył w ostatniej chwili, bo Harry,
kiedy tylko zrozumiał gdzie się znajduje biegiem rzucił się w stronę
drzwi.
Przemknął koło niego tak szybko, że Draco zdążył złapać
dopiero za koniec czarnego, puszystego ogonka wywołując pełne bólu
miauknięcie. Harry odwrócił się błyskawicznie i sycząc jak rozwścieczony
kot zamachnął otwartą dłonią. Malfoy wrzasnął czując palący ból, kiedy z
czterech podłużnych rozcięć na jego policzku popłynęła krew, ale go nie
puścił. Potter najwidoczniej miał nie tylko uszy i ogon…
Brunet
stał nieruchomo w miejscu i patrzył na niego rozszerzonymi źrenicami,
najwidoczniej sam zaskoczony tym co się stało. Draco wykorzystał tę
chwilę nieuwagi łapiąc go i przyciągając mocno do siebie. Nie mógł
pozwolić mu uciec.
Przez chwilę szarpali się walcząc o dominację, a
ciszę przerywało jedynie wściekłe prychanie. Harry był zdeterminowany
się uwolnić, ale dużo niższy i drobniejszy nie dał rady wyrwać się z
uścisku Malfoya. W końcu, wyczerpany, uspokoił się, opierając czoło na
ramieniu blondyna. Drżał lekko z wysiłku, zaciskając dłonie na jego
koszuli. Jego oddech muskał odsłoniętą szyję Draco.
Blondyn
powoli, ostrożnie poruszył ręką, przesuwając dłonią po napiętych
plecach, zatrzymując ją na karku. Delikatnie zacisnął dłoń, masując
sztywny kark. Czubek czarnego ucha załaskotał go w szczękę, a szczupłe
ciało zawibrowało od cichego mruczenia.
Czując, że brunet powoli
się rozluźnia, cofnął się ciągnąc go za sobą. Usiadł na łóżku z ciągle
mruczącym Potterem na kolanach. Przesunął rękę wyżej, pieszcząc czarne
uszka. Harry zamruczał głośniej i zaczął delikatnie ocierać się o niego
całym ciałem. Jego uszka sterczały sztywno, oczy miał zmrużone z
przyjemności, a ogon owinął się ciasno wokół talii Malfoya.
Draco
czuł, jak jego męskość zaczyna reagować na miarowe ocieranie się
szczupłego ciała o jego krocze. Zagryzł rozbitą podczas bójki wargę, ale
nie był w stanie powstrzymać wymykającego się spomiędzy warg jęku,
który zwrócił uwagę Harry'ego.
Potter popatrzył na niego uważnie,
przeraźliwie zielonymi oczami, nadal mrucząc. Delikatnie zmarszczył
nosek, po czym przysunął twarz do pociętego pazurami policzka Draco,
węsząc delikatnie. Nie do końca świadomie, wysunął różowy języczek i
lekko szorstkim końcem zaczął lizać skaleczenia. Malfoy sapnął
zaskoczony – czuł gorąco wypełniające jego podbrzusze i motylki
szalejące w żołądku, reagujące na subtelną pieszczotę kociego języczka.
Nie rozumiał co się z nim dzieje.
- Harry… dlaczego to robisz…
-
Sam nie wiem… - powiedział cicho i skupił spojrzenie na jego ustach. –
Drrrraco… - przez mruczenie przeciągnął rozkosznie jego imię, tuż przed
tym, jak liznął krótko jego przeciętą wargę. Westchnął zadowolony i
zamykając oczy zaczął lizać i skubać jego usta.
W tym momencie
Draco przestał zastanawiać się nad jakimikolwiek konsekwencjami tego co
robili. Jego umysł wyłączył się, liczyła się tylko rozkosz zmieszana z
odrobiną bólu, kiedy brunet maltretował jego opuchnięte usta, szorstkość
języka zmieszana z miękkością i słodyczą jego warg, oraz coraz mocniej
napierający na materiał spodni członek, wciąż drażniony niespokojnymi
poruszeniami Harry'ego. Zajęczał, łapiąc go za tył głowy i wdzierając
się językiem do aksamitnego wnętrza ust Pottera. Brunet odpowiedział na
pocałunek z równym zapałem, oplatając jego kark dłońmi.
Malfoy
złapał go w pasie i przekręcił się w bok, kładąc go na pościeli. Jedną
dłonią pieścił jego krocze, podczas gdy druga już rozpinała guziki
koszuli. Harry wił się pod nim, jęcząc i pomiaukując z przyjemności.
Teraz żaden z nich nie potrafił już się zatrzymać.
Draco
przeciągnął się w ciepłej, ciągle pachnącej seksem pościeli. Wyciągnął
rękę, szukając rozgrzanego snem ciała kochanka, ale łóżko było puste.
Niezadowolony założył znalezione koło poduszki bokserki i zaczął
niespokojnie rozglądać się po pokoju w nagłym przypływie paniki. Czyżby
uciekł…?
Już miał rzucić się w stronę drzwi i szukać Pottera nie
wiadomo gdzie, kiedy zauważył szczupłą postać siedzącą na podłodze.
Zamarł przypatrując się chłopakowi.
Harry siedział po turecku na
dywanie, wpatrując się w oparte o fotel lustro, które musiał przynieść z
łazienki. Miał na sobie tylko zielony podkoszulek ślizgona,
zdecydowanie na niego za duży. Czarne uszy drgały od czasu do czasu, a
koniec leżącego na podłodze ogona poruszał się nieustannie, cicho
stukając o dywan.
- Harry…? – spytał niepewnie Malfoy, ale odpowiedziało mu tylko ciche prychnięcie. Spróbował ponownie. – Co robisz?
-
Myślę – padła lakoniczna odpowiedź i w tym momencie wszystkie kocie
dodatki zniknęły. Siedzący na podłodze Potter wyglądał teraz jak zwykły
nastolatek.
- Co? – zaskoczony zmianą Draco nawet nie starał się zrozumieć dziwnej odpowiedzi. Patrzył dalej na niego, nic nie rozumiejąc.
-
Zastanawiam się, co powinienem z tobą zrobić? – odwrócił się, patrząc
na niego zagniewany. Jego źrenice nadal były pionowe, jak u kota.
-
Czemu ze mną? – wiedział, ze nie popisuje się elokwencją, ale cała
wpojona mu przez rodziców etykieta, nie przewidywała rozmowy z wkurzonym
kochankiem, którego dzień wcześniej prawie zamieniło się w kota. Nie
był w stanie wydusić z siebie nic więcej.
- Um. Z tobą
–potwierdził brunet i wstał zaplatając ręce na piersi. - Na razie
rozważam zabicie cię za to, że walnąłeś mnie jakimś kulawym zaklęciem,
dorabiającym kocie uszy, a w dodatku potem mnie wykorzystałeś! – teraz
już krzyczał, a jego policzki pokryły krwiste rumieńce. – I jeszcze
pytasz, czemu z tobą! – odwrócił się zadzierając nos i patrząc na
przeciwległą ścianę. – A z drugiej strony - Jego głos stał się bardziej
mruczący, a spod koszulki znów wysunął się puszysty ogonek. - Mógłbym
uznać, że ekspresowe stanie się animagiem i polepszenie wzroku, mogą
zrekompensować te drobne niedogodności.
- Zaraz, zaraz… stałeś się animagiem?!
-
No! – miauknął radośnie, odwracając się i już po chwili w stronę Draco
pędził w długich susach nieduży, czarny kotek z błyszczącymi zielonymi
oczami. Zwierzątko szybko wskoczyło na materac, układając się wygodnie
na poduszce.
Blondyn popatrzył na niego wciąż zaskoczony i powoli
wyciągnął rękę. Kocurek przymknął tylko ślepka i nadstawił łepek,
domagając się pieszczoty. Zachwycony Draco wsłuchiwał się w zadowolone
mruczenie, głaszcząc kota. Przesunął dłonią po całym jego grzbiecie, a
kot wyprężył się z przyjemności wyginając się w łuk i mrucząc jeszcze
głośniej. Powtórzył ten ruch.
Już po chwili na pościeli zamiast
małego futrzaka leżał wijący się z przyjemności nastolatek, a smukłe
dłonie Draco pewnie zakradały się pod zieloną koszulkę, coraz śmielej
pieszcząc pobudzonego kochanka. Bokserki nagle stały się za ciasne i
niewygodne.
- Znowu to rrrobiiiiisz… - zajęczał Harry, a jego biodra niekontrolowanie szarpnęły się w stronę blondyna.
-
Aha… - wymruczał z ustami tuż przy jego szyi. Potter odchylił głowę i
zajęczał głośniej, czując wilgotne wargi przesuwające się na obojczyk. –
Muszę przekonać cię, Kotku, że plusów jest znacznie więcej i wcale nie
musisz mnie zabijać…
- Drrrraco… ahh… ja… ja...
- Wiem – uśmiechnął się szeroko, czując oplatające go w pasie szczupłe nogi i jednym ruchem ściągając z Harry'ego podkoszulek.
Blog ten jest taką małą, zapomnianą szufladą, pełną dawnej i obecnej twórczości, tej drobnej i tej bardziej ambitnej. Znajdą się na nim opowiadania i teksty z różnych czasów, różnych fascynacji o różnej tematyce. Będą te niewinne, anielskie jak i te inne, bardziej pikantne. Te dziecinne, pierwsze wprawki w pisaniu i te już pewniejsze pisaniny. Opowiadania krótkie i długie, niezakończone opowieści, książki i wiersze. Zwykłe przemyślenia. Niektóre poprawione, raz lub kilka razy, inne nigdy nie sprawdzane.
W wielu będą błędy. Ale nie pojawią się one tutaj dla krytyki - pojawią się, żeby może komuś sprawić przyjemność lekturą. Jeśli spodoba ci się - zostaw jakiś znak. Jeśli znajdziesz błąd - daj znać, poprawię. Jeśli lubisz, ale rażą cie błędy, zaproponuj współpracę i pomóż mi je poprawiać. Jeśli cię rażą, gorszą, oburzają... - nie czytaj.
W wielu będą błędy. Ale nie pojawią się one tutaj dla krytyki - pojawią się, żeby może komuś sprawić przyjemność lekturą. Jeśli spodoba ci się - zostaw jakiś znak. Jeśli znajdziesz błąd - daj znać, poprawię. Jeśli lubisz, ale rażą cie błędy, zaproponuj współpracę i pomóż mi je poprawiać. Jeśli cię rażą, gorszą, oburzają... - nie czytaj.
komentarze, które pojawiły się wcześniej na portalu fanfiction:
OdpowiedzUsuńblackgirl663 chapter 1 . Jan 5, 2013
Wow...
Całkiem fajne ;D Harry jako kociak jest słodki! :D A Draco na pewno nie nudzi się, przekonanie Harryego, żeby ten go nie zabił jest pewnie czasochłonne :D
Chociaż wolę Dracona takiego jak w Historii Łowcy to ten tekst jest świetny :D
milu chapter 1 . Dec 12, 2012
Łiii, jakie miłe, puchate opowiadanko :D Strasznie mi się podoba. Idealny umilacz wieczoru.
Nie jest to jakieś głębokie opowiadanie, bohaterowie akceptują nową sytuację z nierealną wręcz łatwością ale nie o to w tym chodzi. Potraktowałam ten tekst jako miniaturę i uważam, że jest doskonały. Harry i Draco są słodcy ale nie przesłodzeni, pojedynek był odpowiednio dynamiczny a opisy kocich elementów Pottera odpowiednio futerkowe.
Oceniam bardzo wysoko i szalenie pozytywnie.
komentarze które pojawiły się wcześniej na onecie:
OdpowiedzUsuń~Akari
14 października 2010 o 09:42
ohhh…. jedno z moich ulubionych opowiadań:) mrauu^^
~Tora
14 października 2010 o 19:56
Nia:) Sweeet. Takie historie mogłabym czytać non stop. To jest to co tygryski lubią najbardziej:) Ostatnio mam właśnie fazę na Pottera w wersji neko:) Pozdrawiam i życzę weny.
~Fateless
23 października 2010 o 11:39
Kyaaa!!! Ale to było fajne! Uwielbiam takie słodkie opowiadanka.No i jeszcze Harry, jako kotek… Od razu powróciłam myślami do mojej ulubionej serii „Kitty Love”. No ale wróćmy do tematu tego opowiadania… To było całkowicie cudowne. Od początku do końca Strasznie się przy jego czytaniu najarałam. Totalny odlot bez wspomagaczy. Cieszy mnie, że tym razem to Harry pełnił rolę uke (Dlatego „Historia Łowcy” nie przypadła mi do gustu *Przepraszające spojrzenie*). Mam nadzieję, że napiszesz więcej miniaturek z Harrym, że tak powiem „na dole”. Napiszesz kiedyś parring Voldemort/Harry? Przyznam sie bez bicia, że mam do niego słabość. Proszę też, pisz trochę częściej. *Tym razem błagalne spojrzenie*. Powodzenia w dalszym pisaniu.
~Domina abs Argentum
25 października 2010 o 21:25
O jejeu jeju! *pali buraka* Muszę powiedzieć, że właśnie dla takich komentarzy warto publikować! Przyznam szczerzę, że Potter jako kotek też jest moim małym fetyszem, a Historia Łowcy jest jedynym opowiadaniem w którym Gryfon jest seme. Mam jeszcze jedno opowiadanie z kociakami napisane i jedno w planie, a całkiem sporo innych gdzie Potter jest uke, więc z pewnością zadowolę wasze gusta :) Jeśli chodzi o HP/TMR to od dość dawna piszę takie opowiadanie, ale będzie ono długie, więc wymaga dużo pracy. Ale jest też możliwe że doczeka kiedyś własnego bloga. Och, och, tak się nakręciłam tym komentarzem, że chyba siądę do pisania, na co od dość dawna nie miałam ani sił ani chęci…
~Mary Alice
30 października 2010 o 22:56
Harry jako kot… Oooo tak, to mi się podoba, takie lekkie i puchate. A Harry wydał mi się taki uroczy… Zdecydowanie mi się podobało! Pozdrawiam