Blog ten jest taką małą, zapomnianą szufladą, pełną dawnej i obecnej twórczości, tej drobnej i tej bardziej ambitnej. Znajdą się na nim opowiadania i teksty z różnych czasów, różnych fascynacji o różnej tematyce. Będą te niewinne, anielskie jak i te inne, bardziej pikantne. Te dziecinne, pierwsze wprawki w pisaniu i te już pewniejsze pisaniny. Opowiadania krótkie i długie, niezakończone opowieści, książki i wiersze. Zwykłe przemyślenia. Niektóre poprawione, raz lub kilka razy, inne nigdy nie sprawdzane.
W wielu będą błędy. Ale nie pojawią się one tutaj dla krytyki - pojawią się, żeby może komuś sprawić przyjemność lekturą. Jeśli spodoba ci się - zostaw jakiś znak. Jeśli znajdziesz błąd - daj znać, poprawię. Jeśli lubisz, ale rażą cie błędy, zaproponuj współpracę i pomóż mi je poprawiać. Jeśli cię rażą, gorszą, oburzają... - nie czytaj.

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 1

(Betowała Akari)

 Harry szedł wąską mroczną uliczką kopiąc przed sobą kamień. Odkąd zabrali go z Privet Drive, miał więcej swobody, wszyscy szanowali to jak się czuje po śmierci dyrektora. Wiedzieli, że się o to obwinia i starali się schodzić mu z drogi. Nikt nawet nie zaprotestował, kiedy powiedział, że idzie na spacer. Nie chciał teraz z nikim rozmawiać, wolał być sam…
Z zamyślenia wyrwał go cichy trzask za plecami. Trzask aportacji. A potem kolejne, następujące jeden po drugim. Niepewnie spojrzał za siebie i jęknął ze strachu. Za nim stało piętnastu śmierciożerców otaczających największego wroga Jasnej Strony. Nie myśląc wiele rzucił się do ucieczki. Wiedział, że to niewiele pomoże, ale teraz uratować go mogło tylko jedno. Musiał jedynie znaleźć odpowiednie miejsce…

_.-*-._

Syriusz biegł wielkimi susami przez opustoszałe ulice. Czuł jak asfalt przesuwa się pod łapami, jedyna latarnia, która działała w okolicy migała ponuro. Wiedział, że z tych jego spacerów nie wyniknie nic dobrego, wiedział, że powinni go pilnować. Był w Kwaterze dopiero od dwóch dni, a już coś mu się stało. Bez Dumbledore’a wszystko zaczęło się sypać. Jak mogli o tym nie pomyśleć… Ale teraz musiał go znaleźć jak najszybciej. Musiał mu pomóc…
Słyszał za sobą szybkie kroki – to Severus się uparł, że z nim pójdzie, nie rozumiał dlaczego, ale nie miał czasu protestować. Po tym jak Harry się z nim skontaktował, od razu zmienił postać i wybiegł z Kwatery. Po raz kolejny go zawiódł…
Znowu przemknęły mu przed oczami obrazy ostatnich kilku minut. Delikatne szarpnięcie w kieszeni,oznajmiające wezwanie przez lusterko, które mu podarował. Pozwalał mu wyjść tylko jeśli miał je przy sobie. Kiedy wyciągnął lusterko, od razu ukazała się w nim twarz Harry’ego, a raczej jej kawałki, widocznie drugie lusterko pękło.Syriusz zobaczył tylko, że Harry jest przerażony i ma smugi krwi na twarzy.Zdołał wyciągnąć z niego miejsce w którym jest, więcej nie był w stanie powiedzieć przez wstrząsający nim szloch. Syriusz nie chciał nawet myśleć co się stało.
Nie powiedział nikomu o co chodzi, nie miał czasu. Od razu ruszył na pomoc, a Snape za nim. Pozostali patrzyli tylko w przerażeniu jak wybiegają… Przyspieszył jeszcze bardziej. Już tylko jeden zakręt.
Wbiegł w wąską uliczkę szukając wzrokiem chłopca. Słysząc cichy jęk, od razu się odwrócił. Zamarł, z przerażeniem patrząc na drobną sylwetkę, skuloną pod ścianą.
Harry siedział na ziemi, obejmując kolana rękami, a całe jego ciało drżało histerycznie.Szlochał, a po jego policzkach spływały strumyki łez, rozmazując brud i krew.Całe jego ubranie było brudne i splamione krwią, wszędzie było widać sińce i zranienia.
Syriusz, nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo, przybrał normalną postać i podszedł do chłopca.Kiedy nastolatek tylko go zobaczył oderwał się od ściany i z jękiem wtulił w jego wyciągnięte ramiona. Przycisnął go do siebie i z łatwością podniósł jego szczupłe ciałko. Czuł, że dalej dygoce…
- Black! – Snape w końcu otrząsnął się z szoku i podszedł do niego. – Nie możesz chodzić tak po ulicy, zaraz ktoś cię zobaczy. Ja go wezmę, a ty zmień się z powrotem –wysyczał i wyciągnął ręce po chłopca.
Jednak Harry, czując zbliżającą się postać, tylko zajęczał ze strachu i mocniej wtulił się w szyję Syriusza. Ten popatrzył wrogo na Severusa i ruszył szybkim krokiem w drogę powrotną.
Kiedy tylko weszli do Kwatery Głównej, natychmiast zapanowało straszne zamieszanie. Pani Weasley wpadła w histerię na widok zmaltretowanego Harry’ego i potrzeba było wszystkich jej dzieci, żeby zabrać ją do innego pokoju i uspokoić. Hermiona pobiegła po eliksir uspokajający, który został jej po ostatnich egzaminach, a Snape deportował się do swojego mieszkania po eliksiry lecznicze. Syriusz usiadł w kuchni z rozhisteryzowanym chrześniakiem w ramionach i próbował dowiedzieć się co się stało.

_.-*-._

Kiedy już nastolatek otumaniony olbrzymią dawką leków uspokajających i wyleczony z najpoważniejszych obrażeń, leżał bezpiecznie w swoim łóżku, Syriusz zszedł zmęczony do dużego salonu w którym wszyscy czekali. Patrzyli na niego pytająco, kiedy siadał na kanapie. Musiał im powiedzieć, a to wcale nie było łatwe…
- Harry powiedział… – Głos uwiązł mu w gardle. Odchrząknął i spróbował jeszcze raz. – Powiedział, że napadło go kilku mężczyzn… pobili go… i… i…
- Co się stało Syriuszu? – Głos Rona był niezwykle poważny. Nigdy jeszcze nie widział Harry’ego w takim stanie, nawet w najgorszej sytuacji potrafił sobie przecież poradzić.
- Oni go… oni… oni zgwałcili Harry’ego – wyszeptał Syriusz i ukrył twarz w dłoniach.

_.-*-._

Przez kolejne dni wszyscy chodzili po Kwaterze na palcach, bojąc się tego, co może się stać.Myśleli, że Harry będzie histeryzował, nawet niemo przyznawali mu takie prawo,ale nic się nie działo. Chłopak jakby zapadł się w sobie, leżał całymi dniami odwrócony do ściany i nie odzywał się prawie do nikogo. Pozwalał się dotknąć tylko Syriuszowi oraz Hermionie i tylko do nich się odzywał, więc to oni podawali mu leki.
Codziennie wymiotował i miał mdłości na widok jakiegokolwiek jedzenia, więc do niczego go nie zmuszali.Bali się, że może mieć jakieś urazy wewnętrzne, ale Snape powiedział, że jeżeli nie pomagają na to eliksiry, to trzeba wszystko przeczekać, więc czekali.
Nikt nie wiedział, co innego mogliby zrobić.
Nie zaprotestowali,kiedy Hermiona powiedziała, że idzie do sklepu, bo Harry ją o coś prosił. Mieli nadzieję, że może w końcu wyjdzie ze swojej skorupy i pozwoli sobie pomóc.
Hermiona wróciła po piętnastu minutach i bez słowa poszła do jego pokoju. Kiedy Syriusz po godzinie chciał zobaczyć co się dzieję, wszedł na palcach do niedużej sypialni. Stanął koło drzwi i ze smutkiem patrzył na siedzących na łóżku przyjaciół. Dziewczyna siedziała, nieporadnie obejmując go rękami, a Harry wtulony w jej szyję, płakał jej na ramieniu. Popatrzył szatynce pytająco w oczy, ale tylko potrząsnęła głową, więc wyszedł zamykając drzwi.

_.-*-._

Wszyscy liczyli, że to był moment przełomowy, kiedy Harry następnego dnia niepewnie zszedł na dół do kuchni. Rozglądał się strachliwie na boki i nie podnosił głowy, ale usiadł cicho za stołem, mruknąwszy coś w odpowiedzi na radosne powitanie Syriusza.
Wydawało się, że już będzie dobrze, ale kiedy postawiono przed nim talerz z jajecznicą, popatrzył na niego z przerażeniem, zzieleniał na twarzy i wybuchnął płaczem. Nikt nie potrafił go uspokoić i w końcu musieli go znowu uśpić za pomocą leków uspokajających.
Patrzyli na siebie z przerażeniem, kiedy Syriusz zanosił go z powrotem do sypialni. Dostał dużą dawkę eliksirów, więc powinien po nich spać co najmniej do wieczora. Ale nie wiedzieli co potem…

_.-*-._

Nikt nie pomyślał, że po kilkukrotnym użyciu eliksirów, Harry się na nie częściowo uodpornił. Obudził się po dwóch godzinach, w pełni zdecydowany na plan o którym myślał od wczoraj.
Usiadł przy stole i szybko napisał krótką wiadomość na kawałku pergaminu. Przywiązał liścik do nóżki Hedwigi i polecił jak najszybciej dostarczyć wiadomość. Wielka sowa mrugnęła wyrozumiale i od razu wyleciała przez okno. Harry nie wiedział ile jej nie będzie, ale od razu zabrał się do pisania drugiego, znacznie dłuższego listu. Przecież musiał im to jakoś wytłumaczyć i przeprosić…
Kiedy skończył list,zabrał się po cichu za sprzątnie pokoju. Pochował wszystkie rzeczy do kufra, w końcu nie będą mu już potrzebne. Pościelił łóżko i na środku narzuty położył zapieczętowaną kopertę. Usiadł na parapecie, czekając na Hedwigę. Wiedział, że nie może tego inaczej rozwiązać, chociaż skrzywdzi swoim zachowaniem wszystkich, którzy byli mu bliscy. Ale ten jeden raz nie potrafił myśleć o innych, musiał to zrobić dla samego siebie.

_.-*-._

Sowa wróciła szybko,ale wyraźnie wykończona, niosąc zapieczętowany list. Harry pośpiesznie przeczytał odpowiedź, krzywiąc się nieznacznie. Nie udało mu się załatwić wszystkiego co chciał… ale to i tak dużo. Wytrząsnął z koperty nieduży kryształ i zważył go w dłoni.
Po raz ostatni obrzucił pokój i leżący na łóżku list spojrzeniem i westchnął. Zamknął dłoń na chłodnym kamieniu. Poczuł szarpnięcie w okolicy pępka i zacisnął zęby, żeby nie zwymiotować.
Promienie wczesno popołudniowego słońca zalały pusty pokój…
Panika miała wybuchnąć dopiero wieczorem, po odkryciu jego zniknięcia i listu z przeprosinami i poleceniem, żeby go nie szukali, a na pewno nie próbowali wyciągnąć z Hermiony,dlaczego tak postąpił. Przysięgała, że nikomu nie powie i na pewno słowa dotrzyma, więc nie mają co się trudzić. On doskonale wie co robi i już nic tego nie zmieni.

3 komentarze:

  1. Komentarze, które pojawiły się wcześniej na onecie:

    No cóż. Mimo niezbyt zadowolonej uwagi Aperate zaczynamy publikowanie. Mimo wszystko dziękuję, że ta wymiana zdań była uprzejma i kulturalna. Doceniam i wszystkich którym nie odpowiada tematyka mpreg zapraszam na inne moje blogi.

    ~buchling 9 lutego 2011 o 19:32
    Witam.Ciekawie się zapowiada. Przypuszczam że Harry napisał do Toma, czy mam rację? Mam nadzieję że nie każesz nam długo czekac na następny rozdział. Tylko pytanie ile tutaj Harry ma lat? Bo Syriusz żyje, a Dumbledore nie, ale Snape jest z nimi więc już sama nie wiem :) Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.

    ~Domina abs Argentum 9 lutego 2011 o 19:50
    Nie każę długo czekać – rozdziały do ósmego włącznie są napisane i sprawdzone, co potem – zobaczymy. Opowiadanie troxchę niekanoniczne, więc zamiast Syriusza zabiłam Dumbledore’a, więc myślę że Harry ma 16 lat (prawie). A może prawie 17?Tak naprawdę nie przemyślałam tego do końca…

    ~aperate 10 lutego 2011 o 00:20
    Beta może i poprawiła tekst ogólnie, ale zostawiła wiele niedociągnięć. Głównie stylistycznych. Tekst nie przedstawia się byt dobrze. Dużo powtórzeń, np.: „Nikt nie potrafił go uspokoić i w końcu musieli go znowu uśpić za pomocą leków uspokajających.” dwa razy uspokoić, nawet jeśli w odmienionych formach, jest to to samo słowo – błąd stylistyczny. Jak piszesz o eliksirach (hermiona miała uspokajające, snape poszedł po uzdrawiające) znów się powtarzasz w ciągu dwóch, czy trzech zdań. A jest tyle zamienników: wywar, napar z czegoś tam, mikstura. Trochę kreatywności! Operujesz minimalnym zakresem słów, musisz go powiększyć żeby dobrze pisać. Akcja pędzi przed siebie, jakby gonił ją komornik. Jeżeli ma to być krótkie, 3-4 rozdziałowe opowiadanie, to może i przymknęłabym na to oko, ale jeśli stworzyłaś osobny blog, to myślę, że będzie tego więcej więc mogłabyś się postarać. Za mało opisów uczuć w dialogach. Przez to tekst staje się płytki w odbiorze. Poczytne opowiadania mają długie rozdziały, ponieważ zawierają dużo opisów, przemyśleń i dialogów. Pisz dokładnie, opisuj co się dzieje, gdzie się dzieje (ale bez przesady ;) ) I radzę zmienić betę, albo chociaż nakierować ją również na poprawki cz uwagi stylistyczne. Dobrze jest prowadzić z betą dialog, omówić sprawy. Autor ma zupełnie inny odbiór na swój tekst niż osoba postronna. Ty wiesz o czym piszesz, i często jest tak, że nie wspominasz o niektórych sprawach, bo wydają Ci się oczywiste, ale już czytelnik patrzy w ekran i zastanawia się WTF? Dlatego przed publikacją warto spytać betę o odbiór tekstu, co ona o tym myśli, powiedzieć, co Ty chciałaś przekazać i ustalić czego brakuje. Ogólnie nie zachwyca. Popraw co nieco, obrób tekst jeszcze raz.

    ~Domina abs Argentum 10 lutego 2011 o 06:23
    Być może błędy nadal są, ale zarówno ja jak i moja beta ciągle się uczymy i pracujemy nad warsztatem. Zakres słownictwa taż ciągle powiększam pisząc jakby nie było ze słownikiem synonimów pod ręką.Akcja pędzi, ponieważ dwa – trzy pierwsze rozdziały są rodzajem wprowadzenia, wstępu do właściwej treści. Nie grają znaczącej roli i nie zachowują stylu całego opowiadania. Służą do tego, aby nie wrzucać czytelnika na głęboką wodę.A co do bety – zawiera ona w poprawach uwagi stylistyczne (być może nie tak rygorystyczne) i zawszę mogę liczyć na zmuszanie mnie do przerabiania tekstu. Już zdarzało mi się przerabiać całe zakończenie, bo w odbierze nie wypadało najlepiej, chociaż dla mnie było ok.I w żadnym wypadku bety nie zmienię. Wspaniale nam się współpracuje i jestem jej szalenie wdzięczna za ogrom pracy wykonanej przy poprawianiu moich tekstów. A nawet gdybym chciała – jedyną opcją jest publikowanie bez betowania, co chyba nikomu nie przypadłoby do gustu…

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarze, które pojawiły się wcześniej na onecie:

    ~BlackKama 10 lutego 2011 o 00:25
    Nastrój pierwszego rozdziału w ogóle nie pasuje do wyglądu bloga. Szablon jest słodki i cukierkowy, podczas gdy opowiadanie jest o gwałcie i załamaniu nerwowym. Jak to się do siebie ma?

    ~Domina abs Argentum 10 lutego 2011 o 06:14
    Początek jest w nieco innym stylu, ale pierwsze 2-3 rozdziały będą rodzajem wprowadzenia do właściwej historii. Dopiero potem zacznie się „cukierkowość” do której dążę.

    ~anet21j 10 lutego 2011 o 23:35
    Cześć”Słodka chwila” bardzo ciekawie się zaczyna i jestem ogromnie zainteresowana ciągiem dalszym, mam nadzieję, że będziesz często dodawać nowe rozdziały ^-^Uwielbiam mpregi, a rzadko trafiam na tego typu teksty ;-) Życzę duuużo weny :-) Pozdrowionka Anet

    ~Nowa 11 lutego 2011 o 18:11
    Hmmm…. ciekawi mnie co będzie dalej! Ekstra szablon :) Czekam na następną nocie!

    ~mysElf 13 lutego 2011 o 21:04
    Nie ogarniam kuwety póki co ;) . Czyżby Harry/Syriusz? Hm…Łowcę przeczytałam, to też przeczytam, zobaczymy, może z kolejnym rozdziałem zrozumiem więcej, choć Harry nie pasuje mi do wizerunku rozhisteryzowanego nastolatka i nie mogę zrozumieć dlaczego śmierciożercy go nie zabili.[severus-remus]

    ~Yafumi 15 lutego 2011 o 15:58
    Zapowiada się ciekawie. Co do domysłów o parę…ja strzelam że będzie Harry i ….Voldi!! Tak to musi być to, przecież to widać po szablonie. :P Ale jak dla mnie gut. Lubię tą parkę. Mam małą teorię dlaczego Potter zwiał. Mówić czy nie? A nóż trafiłam i bedzie gafa? :P

    ~buchling 17 lutego 2011 o 19:37
    No i gdzie następny rozdział? Obiecałaś że nie każesz nam długo na niego czekac, więc mam nadzieję że wkrótce się pojawi. Życzę weny, pozdrawiam. :)

    ~anet21j 25 lutego 2011 o 12:48
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ^_^PozdrowionkaAnet

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarze, które pojawiły się wcześniej na onecie:

    ~Yafumi 28 lutego 2011 o 18:30
    Ejj noo o co kaman! Gdzie następna notka. Już miałam nadzieję, że to będzie jakiś blog z więcej niż 2 notkami. Bardzo lubię twoje opowiadania ale strasznie długo trzeba czekać. Mam nadzieję że już niedługo się doczekam.

    ~Domina abs Argentum 28 lutego 2011 o 18:58
    Na pewno będzie więcej niż dwie notki – tylko sesja nie jest najlepszym czasem na oczekiwanie notek od studentów. Jutro piszę ostatni egzamin poprawkowy i dowiem się czy mam szansę zdać tą sesję. Jak zaliczę od razu zabiorę się za publikowanie :)

    ~anet21j 1 marca 2011 o 20:50
    Mam nadzieję, że zdasz egzamin i zaliczysz sesję. Znam ten ból ;-) Czekam na rozdziały ^_^Powodzenia i trzymam kciuki Pozdrowionka Anet

    ~FAZA 6 marca 2011 o 21:00
    Właśnie tu trafiłam. Blog zapowiada się ciekawie. Ale na razie ciężko coś więcej napisać, bo to dopiero początek. Mam nadzieję, że zdałaś i niedługo pojawi się rozdział:)

    ~anet21j 25 marca 2011 o 21:38
    Nadal czekam i się nie poddaje ;-) Pozdrowionka ^_^Anet

    ~buchling 17 kwietnia 2011 o 15:59
    Witam. Wyjechałam, wróciłam, a rozdziału dalej nie ma…. chyba nie pożuciłaś tego pomysłu po jednej notce? Mam nadzieję że jeszcze się doczekamy ciągu dalszego.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń