Blog ten jest taką małą, zapomnianą szufladą, pełną dawnej i obecnej twórczości, tej drobnej i tej bardziej ambitnej. Znajdą się na nim opowiadania i teksty z różnych czasów, różnych fascynacji o różnej tematyce. Będą te niewinne, anielskie jak i te inne, bardziej pikantne. Te dziecinne, pierwsze wprawki w pisaniu i te już pewniejsze pisaniny. Opowiadania krótkie i długie, niezakończone opowieści, książki i wiersze. Zwykłe przemyślenia. Niektóre poprawione, raz lub kilka razy, inne nigdy nie sprawdzane.
W wielu będą błędy. Ale nie pojawią się one tutaj dla krytyki - pojawią się, żeby może komuś sprawić przyjemność lekturą. Jeśli spodoba ci się - zostaw jakiś znak. Jeśli znajdziesz błąd - daj znać, poprawię. Jeśli lubisz, ale rażą cie błędy, zaproponuj współpracę i pomóż mi je poprawiać. Jeśli cię rażą, gorszą, oburzają... - nie czytaj.

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 2

(Betowała Akari)


Tom Riddle chodził niepewnie po swoim gabinecie, nie wiedząc co powinien o tym myśleć.
Nie wyglądał już tak jak podczas walki w ministerstwie, w końcu udało mu się odkryć eliksiry przywracające dawny wygląd. Był przystojnym brunetem, wysokim i dobrze zbudowanym.Wyglądał na około 25 lat. Ludzi jeszcze bardziej przerażał teraz, kiedy na urodziwej twarzy widzieli chłodne opanowanie i okrucieństwo. Jego oczy w kolorze gorzkiej czekolady potrafiły zmrozić jednym spojrzeniem. Po poprzedniej postaci została mu tylko lekko blada cera i czerwone tęczówki w momentach gniewu. Rzadko poddawał się emocjom, a teraz, kiedy tylko jego oczy zabłysły karminem, wszyscy śmierciożercy wiedzieli, że powinni jak najszybciej zejść muz drogi.
Sowa, która przyleciała kilka godzin wcześniej zaskoczyła go. Po tylu latach walki i nieustannych prób dotarcia do Harry’ego Pottera, nagle sam chłopiec pisze do niego list, oferując mu siebie w zamian za bezpieczeństwo przyjaciół i całego świata czarodziejów.Dość zaskakujące po tym jak kilka dni wcześniej, po raz kolejny udało mu się uciec jego ludziom… Lord nie był pewien czy to nie jest jakaś pokrętna pułapka,dlatego wysłał ostrożną odpowiedź i świstoklik. Jeśli ten absurd byłby jednak prawdą, chłopiec powinien siedzieć teraz w jednej z komnat przeznaczonych do spotkań. A jeśli to nie Harry, tylko jakiś auror… No cóż, śmierciożercy tylko czekali na rozkazy.

_.-*-._

W Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa zapanowała panika. Wszyscy miotali się zaskoczeni i przerażeni.Wiedzieli, że Harry ma problem, że obwinia się o śmierć dyrektora i, że w domu wuja znowu miał kłopoty. Teoretycznie miał u nich mieszkać przez ponad miesiąc,aż do swoich urodzin, tak jak planował to Dumbledore. Nikt nie spodziewał się żadnych komplikacji.
Dopiero po dwóch tygodniach zorientowali się, że coś jest nie tak. Kiedy w końcu poszli sprawdzić co się stało i dlaczego wartownicy nie widzieli chłopca przez ostatnie dni, znaleźli go zagłodzonego i pobitego. Vernon Dursley wpadł w szał na widok przelatującej koło domu sowy, a że właśnie wracał z firmowej imprezy suto zakrapianej alkoholem, wszystkie hamulce puściły.
Dopadł Harry’ego w przedpokoju i pobił do nieprzytomności. Chłopak osłabiony głodówką nie miał szans ani obronić się, ani uciec. To, że zamknęli w piwnicy jego różdżkę razem z innymi rzeczami, odebrało mu ostatnią szansę.
Kiedy członkowie Zakonu weszli do jego pokoju, nie miał nawet siły się podnieść. Natychmiast zabrali go do Kwatery, a pani Pomfrey od razu uleczyła wszystkie rany. Trochę martwiło ją jego niedożywienie, ale była pewna, że pod czujnym okiem Molly Weasley szybko dojdzie do siebie.
Starali się być dla niego wyrozumiali, więc pozwolili na samotne spacery po okolicy. Właśnie wtedy go napadli. Nikt nie wiedział, kto go zaatakował ani dlaczego. Nie potrafili też mu pomóc.
W momencie kiedy odkryli jego zniknięcie, poczuli się kompletnie zagubieni. Nie wiedzieli dlaczego Harry odszedł ani co zamierza zrobić. List który zostawił nic nie wyjaśniał,wprowadzał tylko jeszcze większy zamęt i niepokój. Nikt nie potrafił wymyślić sposobu jak można się z nim skontaktować lub go odnaleźć. Ze złością ignorowali zapłakaną Hermionę, jakby winiąc ją o kolejne nieszczęście. Tylko Ron przytulił ją, jakby niemo akceptując złożoną przez dziewczynę obietnicę.
Syriusz zamknął się w pokoju w którym trzymał Hardodzioba, nie wychodząc ani na chwilę od kilku godzin. Lupin zagrzebał się w książkach, próbując znaleźć cokolwiek co mogłoby im pomóc. Snape ruszył do swojego mieszkania, żeby zacząć warzyć kolejne eliksiry uspokajające – czuł, że ich zapas niedługo się wyczerpie. Pani Weasley płakała w kuchni, pan Weasley natomiast pojechał do Ministerstwa, razem z pozostałymi pracownikami z Zakonu Feniksa próbować przechwycić jakiekolwiek wiadomości czy plotki. Bliźniacy wyszli z Kwatery, najwidoczniej nie mogąc sobie poradzić z napiętą atmosferą. Powiedzieli tylko, że gdyby byli potrzebni będą w sklepie. McGonagal starała się uporać z masą papierów i w ten sposób zapomnieć choć na chwilę o przytłaczającej rzeczywistości.
Od śmierci Dumbledore’a wszystko układało się coraz gorzej. Kiedy Minerwa została mianowana dyrektorem,wielu ludzi zdecydowało się mimo wszystko zostawić swoje dzieci w szkole, ale każdego dnia dostawała kolejne listy z rezygnacjami. Nadal też brakowało nauczyciela obrony przed czarną magią, a jeśli zwykle nie było chętnych, to teraz prawdopodobnie nikt nie dałby się zmusić do tej funkcji.
Mimo że nikt nie przyznałby się do tego, każdy w ciszy modlił się do wszelkich znanych i nieznanych bóstw, żeby tylko Harry był żywy i zdrowy. Żeby przetrwał te wakacje…

_.-*-._

Lord Voldemort podszedł powoli do wejścia do komnaty. Uchylił bezszelestnie drzwi nasłuchując, jednak w pomieszczeniu panowała cisza. Zaciskając palce na różdżce, wszedł do środka rozglądając się uważne, zauważając tylko drobnego, czarnowłosego chłopca,siedzącego tyłem na jednym z foteli stojących koło kominka. Nie wierzył własnym oczom, Chłopiec-Który-Przeżył naprawdę postanowił do niego przyjść, ignorując ochronę połowy magicznego świata.
- Harry Potter… -wymruczał, chcąc zwrócić na siebie uwagę zamyślonego nastolatka.
Harry zerwał się natychmiast z fotela, patrząc na niego spłoszonym wzrokiem. Czarny Pan zdążył tylko pomyśleć, że coś tu jest zdecydowanie nie tak, kiedy chłopiec ruszył w jego kierunku zatrzymując się na środku pomieszczenia. W jego oczach widać było desperację i coś jakby… rozpacz? Podrzucił hardo głowę i zapytał:
- Wiesz, o co cię prosiłem w liście… Ja mojej części układu dotrzymałem. Czy ty też dotrzymasz?
Złożył ręce na piersi i popatrzył na Toma wilkiem. Wiedział, że dużo ryzykuje, a jednak zgodził się tu przybyć. Riddle czuł, że stało się coś dziwnego i sytuacja wymyka mu się z rąk.Musiał szybko odpowiedzieć, uważając jednocześnie, żeby nie obiecać za dużo…
- Myślę, że mógłbym zapewnić twoim bliskim bezpieczeństwo… i powiedzmy powstrzymać się od ataku na Hogwart. Więcej nie mogę obiecać.
Dzieciak tylko pokiwał głową, spuszczając wzrok. Cała jego pewność siebie nagle się ulotniła,pozostawiając go niepewnym i zagubionym.
- Dobrze… W takim razie możesz mnie zabić… – wymamrotał, ciągle patrząc w podłogę.
- Co?! – Czarny Pan był tak zaskoczony, że na chwilę stracił swoją maskę zimnego opanowania. Czy tego Pottera pogięło?!
- Możesz mnie zabić, przecież o to ci chodziło! Nie ma sensu tego przedłużać, chyba że chcesz jak zwykle pobawić się swoją ofiarą… – wykrzyczał w stronę zdumionego Lorda. Wyszarpnął różdżkę z kieszeni i rzucił gdzieś w bok. – Proszę teraz jestem już całkiem bezbronny! No, na co czekasz? Weź różdżkę, miotnij Avadą i będzie po sprawie,wreszcie uda ci się dopiąć swego…
- Nie! – Tom w końcu zdołał się opanować i przerwać nastolatkowi.
- Jak to nie? – jęknął młody czarodziej. Ciągle wyglądał na mocno zdenerwowanego.
- Nie zamierzam cię zabijać. To nigdy nie było moim celem…
- Jak to nie?! – Tym razem nie wytrzymał i znowu zaczął krzyczeć. W jego oczach zaszkliły się łzy.Doskoczył do Czarnego Pana i zaczął okładać go pięściami po piersi. Jego uderzenia były żałośnie słabe, nie były atakiem, wyrażały raczej bezradność.
- Uspokój się! – Riddle nie do końca wiedział co zrobić, nigdy jeszcze nie spotkał się z taką reakcją na swoją osobę. Złapał nastolatka za ramiona i stając za jego plecami przycisnął go do siebie unieruchamiając mu obydwie ręce. – O co ci chodzi?
- Jak to o co? –wychlipał, przestając się szarpać. – Zawsze na mnie polowałeś. A teraz zniszczyłeś mi życie i nawet nie chcesz mnie zabić! – powiedział z nutką wyrzutu.
- Myślę, że musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić, jak na przykład to, że nigdy nie chciałem cię zabić. To wszystko było jedną wielką pomyłką… Ale najpierw wytłumacz, dlaczego nagle zniszczyłem ci życie, chociaż nie pamiętam, żebym ci ostatnio cokolwiek zrobił.
Harry zachlipał głośniej, prawie krztusząc się łzami. Wyrwał się w końcu z obejmujących go ramion stając naprzeciw Lorda. Tom widział jak po jego policzkach płyną kolejne łzy i jak zaciska nerwowo dłonie i coraz mniej z tego wszystkiego rozumiał.
- Zrobiłeś mi dziecko,bydlaku! – wrzasnął, po czym osunął się na ziemię płacząc coraz bardziej.Czarny Pan zaskoczony zaśmiał się w pierwszej chwili. To był jakiś naprawdę głupi żart. Jak miał uwierzyć w coś tak niedorzecznego…
- Nie chcę cię martwić Harry, ale jesteś chłopcem i nie możesz… – Przerwał widząc przeszywające go zielone spojrzenie. Potter powoli podniósł się z podłogi i cały czas patrząc mu w oczy zdjął okulary. Jego sylwetka nagle się delikatnie rozmyła i już przed Lordem nie stał Harry Potter, a równie drobna jak on, śliczna czarnowłosa dziewczyna.Dziewczyna, na którą kilka dni temu rzucił się w jakiejś uliczce, wściekły, że Harry znowu uciekł.
- Chciałem stać się animagiem jak Syriusz, ale coś mi nie wyszło… – wyszeptała dziewczyna rumieniąc się pokaźnie i ocierając łzy. – Nie przyznałem się nikomu, tylko Hermiona wiedziała. Jak zaczęli mnie gonić śmierciożercy, nie miałem gdzie uciec więc się zmieniłem, bo myślałem, że nikt mnie nie pozna. A potem przyszedłeś ty i…i… – Zadrżała i znowu zaczęła płakać. Po chwili na jej miejscu znowu stał Potter, roztrzęsionymi rękami zakładając okulary.
- Ja…ja… – Czarny Pan nie pamiętał, żeby kiedykolwiek wcześniej się jąkał. – Nie wiem jak to możliwe. – Teraz już nie było mu do śmiechu. To wcale, a wcale nie było śmieszne! – Usiądź to porozmawiamy… Wyjaśnię ci wszystko i wtedy… wtedy pomyślimy co dalej.

1 komentarz:

  1. Komentarze, które pojawiły się wcześniej na onecie:

    ~Nowa 21 kwietnia 2011 o 22:43
    O.o…. SZOK! takiego wielkiego szoku jeszcze nigdy nie doznałam Chyba jestem dziwna bo muszę przyznać, że mi się spodobało Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    ~Akari 22 kwietnia 2011 o 09:23
    „Zrobiłeś mi dziecko, bydlaku!” – mistrzostwo świata!! A mina Toma, bezcenna ]:-> Cieszę się, że wróciłaś:*

    ~Yafumi 22 kwietnia 2011 o 23:04
    Szok!! Jestem w szoku. I to nie dlatego, że Harry jest w ciąży i to z Tomem(przecież się tego domyślałam) ale dlatego że WRESZCIE jest nowa notka. Przyznam szczerze że weszłam na tego bloga bez wielkich nadziei na notkę a tu taka niespodzianka. Ogólnie zaskoczył mnie fakt, że Harry przemienił się w dziewczynę. Miałam nadzieję że to będzie całkowity MPREG. Ale to też mi się podoba. Jest inne. Nowe. Jeszcze tego nie było(przynajmniej tak mi się zdaje). No cóż. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Mam nadzieję że będzie za te 2 tygodnie. :D

    ~FAZA 24 kwietnia 2011 o 20:36
    Nawet w najśmielszych snach nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Nie wiem co napisać. Styl poprawny, czyta się lekko, żadnych poważnych błędów nie widzę. Akcja rozwija się i nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Mam nadzieję, że notki będą częściej:)

    ~andy 24 kwietnia 2011 o 22:11
    Eeee…[Po kilkunastu minutach i pozbieraniu szczęki z podłogi...] Tego się nie spodziewałam. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że ojcem dziecka Pottera jest Voldek, który począł je z przemienionym w dziewczynę Harry’m. W głowie miałam scenariusze (choć nie wiem właściwie czemu) o wiele bardziej dramatyczne i zupełnie nie romantyczne: gwałtu przez nieznanych sprawców, będącej tego owocem niechcianej cięży (tu brakowało mi wyjaśnienia możliwości zaistnienia mprega) i poświęcenia się „złamanego i zbrukanego” Wybrańca w imię ratowania magicznego świata. Zaskoczyłaś mnie zupełnie.Ciekawe, jak w tej sytuacji zareaguje Czarny Pan, czy dwójka szybko się do siebie przekona czy też towarzyszyć im będą problemy? Co z depresją Pottera? A także, czy on tą dziewczyną pozostanie już na stałe, czy może wrócić do chłopięcego ja (swoją drogą, poprzez nałożenie/ściągnięcie okularów?! ) ?Pozdrawiam, dużo weny życzę i czekam dalszego ciągu.

    ~Dashuri 2 maja 2011 o 13:51
    Jeju, jestem kompletnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że Harry może zostać „dziewczyną”. Przewidywałam kompletnie co innego. Mimo wszystko, rozdziała bardzo mi się podobał. :) ) Weny życzę!!

    Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze – one naprawdę motywują do działania. I cieszę się że udało mi się was zaskoczyć, taki był cel. W tym rozdziale dużo wyjaśnień i odpowiedzi.
    ~andy – ściąganie okularów nie ma nic wspólnego ze zmianą, Harry zamienia się tak jak animag i może dowolnie przeskakiwać z formy dziewczęcej na chłopięcą. Okulary ściągał, bo jako dziewczyna nie ma wady wzroku. Poświęcić się chciał, tylko mu nie wyszło (wyjaśni się w tym rozdziale dlaczego)

    OdpowiedzUsuń