Blog ten jest taką małą, zapomnianą szufladą, pełną dawnej i obecnej twórczości, tej drobnej i tej bardziej ambitnej. Znajdą się na nim opowiadania i teksty z różnych czasów, różnych fascynacji o różnej tematyce. Będą te niewinne, anielskie jak i te inne, bardziej pikantne. Te dziecinne, pierwsze wprawki w pisaniu i te już pewniejsze pisaniny. Opowiadania krótkie i długie, niezakończone opowieści, książki i wiersze. Zwykłe przemyślenia. Niektóre poprawione, raz lub kilka razy, inne nigdy nie sprawdzane.
W wielu będą błędy. Ale nie pojawią się one tutaj dla krytyki - pojawią się, żeby może komuś sprawić przyjemność lekturą. Jeśli spodoba ci się - zostaw jakiś znak. Jeśli znajdziesz błąd - daj znać, poprawię. Jeśli lubisz, ale rażą cie błędy, zaproponuj współpracę i pomóż mi je poprawiać. Jeśli cię rażą, gorszą, oburzają... - nie czytaj.

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 3

Rozdział 3  (Betowała Akari)
 Harry siedział w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i pudełkiem chusteczek. Tom chodził po komnacie tam i z powrotem, po cichu opowiadając chłopcu o tej okrutnej pomyłce, przez którą tyle wycierpiał.
Opowiedział już jak jego matka, szaleńczo zakochana w przystojnym paniczu, postanowiła zrobić wszystko, żeby zdobyć jego miłość. Jak zawarła pakt ze złym duchem, oddając mu swoje niepoczęte jeszcze dziecko, w zamian za miłość mężczyzny.
„Była szalona i nic się dla niej nie liczyło.
Demon dał jej o co prosiła, ale kiedy tylko poczęte zostało dziecko, nie widział sensu w dalszym wykonywaniu rozkazów kobiety. Tom Riddle senior odszedł, a matka Lorda oszalała z rozpaczy. Bestia podtrzymywał jej marne życie do momentu narodzin dziecka.Później liczyło się dla niego tylko niemowlę, będące jego własnością.
Voldemort przez całe życie walczył z demonem, nie mogąc jednak nic zrobić. Mało kto wiedział jaka jest prawda. Wszyscy uważali, że jest po prostu złym człowiekiem. On sam nie miał nic przeciwko mugolom, to Bestia uważała, że są tylko mięsem, tak samo jak szlamy. Czarodziei czystej krwi uznawał, ale tylko w roli służących.
Zły posługując się jego ciałem zaczął podbijać świat, niszcząc wszystko na swojej drodze, siejąc strach i spustoszenie. I wtedy pojawiła się przepowiednia, wypowiedziana w takim samym brzmieniu przez kilku wieszczów. On sam słyszał ją sześć razy. Siódmy raz został wypowiedziany w obecności dyrektora Hogwartu i podsłuchującego śmierciożercy. Tylko, że ta ostatnia przepowiednia… Trelawney była bardzo słabą wieszczką i nie dała rady przekazać całej przepowiedni. Miejsca w których jej głos się załamywał, powinny być wypełnione słowami. Słowami, których brak zmienił całkowicie znaczenie przepowiedni. Jej cały tekst brzmiał:

„Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana,uciszenia jego gniewu i dania spokoju opanowanej duszy. Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca, w świetle pełni księżyca. A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie,będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna, moc wiecznej miłości, obcą dla istoty mroku. I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden z nich nie może żyć, gdy drugi przeżyje, mogą istnieć tylko razem – w harmonii.”

Przepowiednia nie mówi więc o tym, że Harry ma zabić Czarnego Pana. Potter jest jedyną osobą, która swoją miłością może dać wolność człowiekowi opanowanemu przez demona,nazywanego Czarnym Panem. Dlatego Tom chciał go odnaleźć przez te wszystkie lata… Jedyną, ponieważ był jedynym dzieckiem które urodziło się tej nocy,podczas pełni księżyca.
Dumbledore źle zrozumiał treść przepowiedni. Chciał chronić chłopca przed Tomem za wszelką cenę, traktując go jako jedyną szansę na pokój. Nie wiedział, że tym samym oddala pokój, który mógł nastąpić tylko kiedy Harry byłby blisko Czarnego Pana.W dodatku zaczął pomagać im jeden ze śmierciożerców, który także słyszał tamtą przepowiednię i uwierzył w nią. Chcąc chronić swego Pana, dołączył do organizacji dyrektora, myśląc, że ukryje to przed Tomem.
Niestety państwo Potter w to uwierzyli. Kiedy ich dziecko miało rok, a Voldemortowi udało się w końcu go namierzyć, rozegrała się wielka bitwa. Bitwa w czasie której przypadkowo zginęli James i Lily, a sam Harry dostał rykoszetem jednego z zaklęć. Tom chciał sprawdzić czy dziecku nic nie jest i wtedy oberwał Avadą. Przeżył tylko dzięki mocy demona.
Od tego czasu starał się dotrzeć do bruneta, jednak ten był zbyt dobrze chroniony. Jednocześnie Czarny wciąż rósł w siłę próbując przejąć władzę nad światem…
Ale teraz nie ma dyrektora i jeśli Harry zgodzi się z nim zostać, wszystko się zmieni. Nie będzie już trzeba zabijać, nie będzie więcej walki. Tylko chłopiec musi mu uwierzyć…”

Harry patrzył na niego nie wiedząc co powiedzieć. Odstawił kubek z ledwo napoczętą herbatą i ukrył twarz w dłoniach. Wszystko co mówił brzmiało logicznie, zdecydowanie bardziej logicznie niż to co tłumaczyli mu w szkole… Dlaczego nikt mu tego nie wyjaśnił?Dlaczego przez lata obwiniał Voldemorta za śmierć swoich rodziców, chociaż oni zginęli w walce?
- Jeszcze trzeba wyjaśnić sprawę… wiesz czego. – Voldemort popatrzył na niego niepewnie. Dopóki opowiadał, mógł nie myśleć o tym, co mogło się stać w tamtym zaułku. – Mogę rzucić zaklęcie sprawdzające?
Brunet wstał i kiwnął głową, a potem patrzył jak jego brzuch otacza srebrzysta poświata z małym czerwonym światełkiem pulsującym delikatnie w okolicy podbrzusza. Kiedy poświata zniknęła spojrzał niepewnie na bledszego niż zwykle Voldemorta.
- Więc to prawda… -usłyszał tylko jak przez mgłę w momencie, kiedy ugięły się pod nim kolana i zapadł w czarną pustkę, wdzięczny, że nie musi już o tym myśleć.

_.-*-._

Tom złapał chłopaka tuż nad podłogą, nie pozwalając mu upaść. Podciągając go do pionu zdziwił się tym jak jego ciało jest drobne i chłodne w dotyku. Musiał przemarznąć czekając,kamienne komnaty były zimne, nawet jeśli w kominku palił się ogień.
Oparł bruneta o swoją pierś i przytrzymując jednym ramieniem, machnięciem ręki wezwał skrzata,rozkazując mu przynieść coś ciepłego do ubrania. Jego polecenie zostało spełnione w ułamku sekundy – skrzaty wiedziały, co może je spotkać za najmniejsze opóźnienie. Wyrwał stworzonku swoją własną grubą bluzę z kapturem,delikatnie zakładając ją na Harry’ego. Jego obecność budziła w nim niezwykłe odczucia,emocje, których przez demona nie czuł nigdy w życiu, w stosunku do nikogo.Martwił się o chłopca, chciał go chronić za wszelką cenę. Trochę go uspokoiło to, że Potter go wysłuchał i nie odrzucił po tym wszystkim, co wydarzyło się przez całe jego życie. Teraz jednak musiał się nim zająć, zwłaszcza w stanie w jakim znalazł się przez jego głupi wybuch gniewu…
Cały czas zastanawiając się jak to jest możliwe, żeby chłopiec był w ciąży, jedną ręką objął jego plecy, a drugą złapał pod kolanami, podnosząc go do góry. Zachwiał się zaskoczony, nie spodziewał się, że dzieciak będzie tak lekki. Nawet taka drobina powinna ważyć więcej.
Ze zmarszczonymi brwiami ruszył szybkim krokiem do swoich prywatnych komnat.

_.-*-._

Harry powoli wynurzał się z pustki. Nie miał siły nawet otworzyć oczu. Czuł, że ktoś go niesie,trzymając delikatnie na rękach. Przez chwilę nie wiedział co się stało, dopiero po kilku krokach wszystko sobie przypomniał, całą sytuację sprzed jego omdlenia. Niepewnie poruszył się, obejmując kark niosącej go osoby i wtulając czoło w zagłębienie pomiędzy szyją, a barkiem. Było mu ciepło i czuł się bezpiecznie. Był otulony jakimś miękkim, przyjemnie pachnącym materiałem, a bliska obecność drugiego człowieka uspokajała i koiła nerwy.
Czuł się szczęśliwy, bo ktoś go obejmował, okazywał mu czułość. Tak mało doświadczył w życiu delikatności, że teraz nie przeszkadzało mu nawet, że w ramionach trzyma go osoba, którą przez wiele lat uważał za swojego największego wroga i mordercę swoich rodziców.
Westchnął głęboko i pozwolił swoim myślom ponownie odpłynąć…

_.-*-._

Wszedł do swojej sypialni z półprzytomnym brunetem na rękach. Obrzucił spojrzeniem duży kominek z płonącym wesoło ogniem, stojący przed nim wygodny fotel, szafę, komodę i drzwi do łazienki. Ciemne meble i zielone wykończenia były gustowne i z pewnością drogie. Pomieszczenie było ponure, zwłaszcza kiedy okna zasłaniały ciężkie,ciemnozielone zasłony, ale na razie nie miał gdzie umieścić chłopca, później poszuka mu innego pokoju.
Podszedł do dużego łoża,osłoniętego ciężkimi kotarami rozpiętymi między misternie rzeźbionymi kolumienkami. Położył Harry’ego na pościeli, zdejmując mu buty. Usiadł ostrożnie obok niego, przyglądając się sylwetce chłopca. Potter przekręcił się na bok, mrucząc coś niewyraźnie i wtulając w za dużą bluzę. Był zdecydowanie za szczupły, jak na siedemnaście lat. Nie chodziło o to, że był niski i drobnej budowy. Z szerokich rękawów wystawały przeraźliwie chude nadgarstki, a kiedy go niósł mógł dokładnie wyczuć, że całe jego ciało było kościste. Twarz miał bladą i zmęczoną, rozczochrane czarne kosmyki opadały na podkrążone oczy. Oprócz odurzającego zapachu chłopca, Tom wyczuwał na nim też zapach zaklęć leczniczych i to w dużej ilości, więc niedawno musiało mu się coś stać. Coś, oprócz zajścia w ciążę! – pomyślał ironicznie.
Pogłaskał blady policzek, a Harry wtulił się w jego dłoń. Jaki on jest uroczy, pomyślał zaskoczony, jest taki delikatny i niewinny. A w dodatku ta drobna istotka nosi teraz pod sercem moje dziecko! Wiedziony impulsem wsunął dłoń pod materiał koszulki,muskając delikatną skórę podbrzusza. Harry westchnął i przesunął się w jego stronę nadal zaspany. Ośmielony Voldemort już pewniej pogładził chudy brzuszek,wywołując zadowolone mruczenie nastolatka. Zaintrygowany zaczął przesuwać dłoń do góry, cały czas wsłuchując się w ciche pomruki.
Jednak kiedy jego dłoń dotarła na wysokość żołądka, Harry szarpnął się gwałtownie i jęcząc zwinął w kłębek. Riddle od razu cofnął dłoń, nie rozumiejąc co się dzieję.
- Co się… co się stało?– Potrząsnął delikatnie ramieniem chłopca. – Harry powiedz!
- To przez… uch…przez to, że nie jadłem – zajęczał głośniej, a po jego policzkach potoczyły się łzy. – U wujostwa prawie nic nie dostawałem, a przez ostatnie dni… uch… nie mogłem nic zjeść, bo było mi niedobrze…
- Zaraz dam ci eliksir wzmacniający. Kołtun! – huknął na skrzata. – Przynieś szybko eliksir wzmacniający z mojego gabinetu. Ten zielony!

2 komentarze:

  1. Komentarze, które pojawiły się wcześniej na onecie:

    ~Nowa 5 maja 2011 o 22:02
    SZOK! O.o…. Nie spodziewałam się czegoś takiego i leciutko moim zdaniem, ta „przepowiednia” leciutko jest naciągana XD Ogólnie to mi się podobało i czekam na next! Z wielkim niecierpliwieniem! Oby szybko się pojawił nowy rozdział!

    ~mionka94 6 maja 2011 o 15:04
    Dobrze, że nic nie piłam, gdy to czytałam.SZOK!!!!!! Po prostu… Brak mi słów :) Przepowiednia rzeczywiście trochę naciągana. I choć właściwie nie jestem fanką paringu Harry/Voldemort, to Twoje opowiadanie mnie zaintrygowało :) OMG, Potter w ciąży, jako dziewczyna…Chyba będę tu zaglądać :) Pozdrawiam!mionka94PS. Zapraszam na moje trzy blogi o paringu Hermiona/Snape :) severussnapeihermionagranger.blox.plucieczkazhogwartuhgss.blox.plshallwedancehgss.blox.pl

    ~Dashuri 7 maja 2011 o 00:47
    Ciesze się, że akcja idzie w kierunku słodkości. Szczerzyłam sie jak głupia gdy to czytałam. Naprawdę mi się podobało!! Czekam na ciąg dalszy. :**

    ~andy 7 maja 2011 o 15:26
    Biedny Tom, oddany na pastwę złego demona… Więc to nie jego wina, że mordował, ranił i chciał zdobyć świat :o On był tylko biedną, niewinną ofiarą.Trelawney – okazało się – że się nie popisała, a jej najsłynniejsze proroctwo okazało się bublem. Ikona Jasnej Strony, wielki i światły Dumbledore idąc natomiast za niepełnymi wskazówkami, tkwił w błędnym przekonaniu i popełniał coraz więcej pomyłek.Mamy więc podłoże do bujnego wzrostu puchatości i słodyczy. Harry nie będzie musiał zmagać się z moralnymi dylematami typu jak pokochać zabójcę rodziców; już na ten moment wydaje się wierzyć w wyjaśnienia Toma.Ciekawe, co będzie dalej?Pozdrawiam cieplutko, dużo weny życząc.

    ~kauru 11 czerwca 2011 o 21:11
    O kurcze… jak by mi ktoś opowiedział taką historię, to za nic bym nie uwierzyła. To dziwne, ale…spodobało mi się Twoje opowiadanie. Lubię ten parring i nie mam nic przeciw przystojnej wersji Voldemorta. Gdybyś napisała, że nie ma nosa a jego twarz przypomina pysk węża, to z pewnością nie czytała bym dalej, niedobrze by mi się wtedy robiło. Ale na szczęście, uczyniłaś szlachetny gest i dałaś mu nos oraz ładną twarz. Zdziwiło,nie, raczej zszokowało mnie to, że Harry jest w ciąży, trochę nie typowa tematyka ale mam nadzieję, że uda Ci się ją skończyć tak ładnie jak zaczęłaś. Nie miała bym nic przeciwko, gdybyś pisała troszkę dłuższe rozdziały.Pozdrawiam i do następnego razu,

    ~Dominik 29 lipca 2011 o 15:31
    Zupełnie się nie spodziewałem, że opowiadanie pójdzie tym torem… Odczuwam głęboki szok po ostatnich dwóch notkach, które normalnie wbiły mnie w krzesło. Na koniec napiszę, że bardzo mi się podobała ta notka i że mam nadzieję na ciąg dalszy w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepowiednia rzeczywiście jest naciągana – i to nie trochę, ale bardzo, co razi również mnie. Jednak najwidoczniej mistycyzm nie jest moją mocną stroną i nie jestem w stanie napisać tego bardziej sensownie… Więc mam propozycję: może ktoś z was piszę choć trochę i czuje się na siłach napisać taką przepowiednię? nie jest to proste zważając na to, że musi być ona oparta na oryginale, z dodatkami w miejscach trzykropków. Jeśli ktoś poczuję się na siłach – proszę o wysyłanie propozycji do mnie (dominaabsargentum@autograf.pl) opowiadanie na pewno na tym skorzysta.

    Cieszę się że was SZOKuje! Taki mam zamiar i będę na to wynajdywać coraz to nowe sposoby, ha!

    a teraz już personalnie:
    mionka: dziękuję za zaproszenie, ale (przepraszam) nie skorzystam. Jakoś nie jestem w stanie się przełamać i chociażby zajrzeć do czegokolwiek z tym paringiem.
    andy: no cóż masz rację :) Toma może nie nazwałabym niewinnym i na pewno nie stanie się teraz wcieleniem praworządności, ale z pewnością zacznie się starać (zobaczymy co mu z tego wyjdzie), Trelawney cała jest bublem i zawsze była (bez komentarza), Dumbledore (chociaż już nie żyje) zrobił to co wydawało się słuszne, a pomyłki jak lawina, puchatość będzie rosła (ale też nie zabraknie zupełnie innych chwil dla równowagi), a Harry, no cóż w tej chwili jest oszołomiony i niepewny, ale kieruje się instynktem, który nakazuje mu ufać (a z tą miłością to się jeszcze okaże, dziecko to nie wszystko).

    Pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń