Wiedział,
że Sasuke będzie zły. Wiedział, że jeśli blondynowi choć włos spadnie
ze złotej główki to przywódca Hebi rozszarpie go na kawałeczki. Ale nie
mógł pozwolić się tak obrażać i to jeszcze małemu słabemu
zniewieściałemu dzieciakowi! Nikt nie będzie lekceważył jego miecza!
Odsunął
od siebie myśli o zemście Sasuke. Przecież nie chce skrzywdzić Naruto,
da mu tylko porządną nauczkę. Przestraszy, upokorzy, może nabije parę
sińców. Właśnie dlatego stali teraz na trawniku przed domem mierząc się
spokojnymi, oceniającymi spojrzeniami. Blondyn podobno był potężnym
shinobi zanim opanował go demon, ale od uwolnienia nie zachowywał się
już tak jak powinien zachowywać się ninja. W jego postawie nie było
ostrożności, pozwalał się podejść Karin, która napadała go przy każdej
możliwej okazji. Nie bronił się, pozwalał Sasuke odciągać natrętną
dziewczynę, chował się i uciekał. Nawet jeśli kiedyś był potężny, to
stracił to przez demona.
-
Może straciłem pamięć, ale dalej potrafię posługiwać się czakrą –Naruto
stał całkowicie rozluźniony, tylko uważnie patrzył na przeciwnika. – Bo
to sama czakra jest najpotężniejszą bronią ninja. Nie brutalna siła,
nie techniki. Tylko czysta czakra. Kiedy się to zrozumie, można stać się
potężnym,ale jest to droga pełna bólu i wyrzeczeń – Nie mówił już jak
radosne dziecko,które poznali. Jego głos był pewien siebie i stanowczy. –
Zaatakuj… zaatakuj, aja pokażę ci jak łatwo przeciwnik może ominąć twoją broń…
Siugetsu zawył z wściekłości. Jak
ten smarkacz śmiał! Znowu go lekceważy, znowu obraża. Już za chwile
gorzko tego pożałuje, a Jugo stojący na werandzie i obserwujący
pojedynek będzie świadkiem jego klęski! Skupił się i jego ramiona od razu stały się większe i umięśnione. Nie będzie się ograniczał!
Zamachnął
się z całej siły celując w sylwetkę blondyna. Ten atak miał go tylko
sprawdzić… Naruto od razu podskoczył pionowo w górę, przeskakując nad
ostrzem. Suigetsu przeszedł kilka kroków pociągnięty siłą ostrza i
popatrzył na blondyna.
-
Brutalna siła. Nie potrzeba nawet używać czakry, żeby uniknąć ataku,za
to łatwo cię pokonać, kiedy odsłaniasz się pociągnięty własnym ostrzem
–blondyn dalej stał spokojnie nie wykonując żadnego ruchu. Białowłosy
musiał przyznać, że źle go ocenił. Natychmiast wyciągał odpowiednie
wnioski i widział słabość jego ataku. Ale przecież siła nie była jego
jedynym atutem. Ponownie rzucił się na blondyna atakując z równą siłą,
ale za to szybciej i lepiej kontrolując miecz.
Naruto
umknął przed ostrzem, z gracją unikając kolejnych cięć. Poruszał się
jak tancerz. Jego ruchy były płynne, ale też nieprzewidywalne, Suigetsu
nigdy nie potrafił przewidzieć w którą stronę się uchyli. Jednocześnie
wykonywał możliwie jak najmniejszy ruch, czasami uchylając się jedynie o
milimetry i prawie nie odrywając stóp od ziemi. Białowłosy reagował
natychmiast, ale blondyn zawsze był dwa kroki do przodu. W końcu musiał
zrezygnować i z tej metody walki.
-
Siła połączona z szybkością i techniką – Naruto skomentował patrząc na
przeciwnika pijącego zachłannie wodę. – to znacznie lepszy sposób
walki.Jednak dalej nie odnosi skutku. Ja dalej nie musiałem używać
czakry, a ty szybko zmęczyłeś się atakami, jeśli miałbym towarzyszy,
albo walczył na poważnie nie miałbyś szans. Taki pojedynek jest za długi
– kolejne słuszne wnioski. Suigetsu uśmiechnął się złośliwie, zabawa
była coraz lepsza. Pora wyciągnąć kolejne asy z rękawa. Odrzucił kubek z
wodą i zaatakował po raz trzeci.
Ruszył
frontalnie na blondyna, który automatycznie uskoczył. Nie mógł jednak
uniknąć drugiego ostrza, którym zaatakował go klon.
-
Teraz cię ma… – białowłosy urwał w pół słowa. Blondyn nie uniknął
ostrza. Zablokował je gołą dłonią, zatrzymując w miejscu. Uchylił się od
wody chlapiącej z rozpływającego się klona. Popatrzył z uśmiechem w
okrągłe ze zdziwienia oczy.
-
Coraz lepiej. Gdyby nie doskonała kontrola czakry byłoby ze mną cienko –
pokazał dłoń, której wnętrze błyszczało czakrą. Nie było na niej nawet
skaleczenia. – Ale zawsze mogłem być klonem… W dodatku pokazałeś mi
swoją największą słabość. Gdybyśmy byli wrogami, teraz mógłbym cię bez
problemu zabić.
-
Jak to?! Niby jaka to słabość?! – Suigetsu był coraz mniej pewny
siebie. Gdyby tego nie zobaczył, nie uwierzyłby, że można zatrzymać
miecz samą dłonią.
-
Jeśli ktoś nauczy się kontrolować czystą czakrę… może nadać jej dowolny
kształt i właściwości – w jego dłoni pojawił się identyczny miecz, w
całości utworzony z połyskliwej niebieskiej czakry. Po paru sekundach
rozmył się i zamienił w smukłą katanę, następnie w wachlarz i w końcu w
gołębia, który oderwał się od dłoni i poleciał w niebo, rozpływając się w
powietrzu metr od blondyna. – Do tego dążył mój mistrz, ale zabrakło mu
czasu. Jednak ja pracowałem dalej… Mogę mojej czakrze nadać nie tylko
kształt, a tutaj objawia się twoja słabość!
Suigetsu
nie rozumiał o co mu chodzi. Jednak po chwili popatrzył na wyrastający
dookoła niego okrąg czakry. Jej kształt coś mu przypominał, coś co
budziło niepokój. Kiedy już otoczyła go ze wszystkich stron strzelając w
górę jasnymi językami, zaczęła zmieniać kolor, a powietrze wewnątrz
stało się nieznośnie gorące. I wtedy zrozumiał. Naruto otoczył go ścianą
ognia. Ognia,który przy jego zdolnościach zabije go w paręnaście
sekund.
W
momencie kiedy sobie to uświadomił, płomienie zniknęły. Popatrzył na
Naruto, który uśmiechał się radośnie. Teraz już nie był dla niego słabym
dzieciakiem. Zrozumiał, że niepozorny blondyn jest tak naprawdę bardzo
potężny.Jego brak ostrożności nie był oznaką słabości tylko siły. Naruto
po prostu nie musiał się pilnować. Raczej nikt nie byłby w stanie go
pokonać.
-
Co tu się do diabła dzieje?! – pełną konsternacji ciszę przerwał krzyk
Sasuke stojącego w drzwiach na werandę. – Dlaczego wygląda to na
pojedynek, a ty w dodatku masz miecz?! – zwrócił się z furią do
Suigetsu.
- Ja… – nie wiedział co w zasadzie powiedzieć.
- To proste! – zaszczebiotał blondyn
podbiegając do bruneta. – Chciałem trochę się rozruszać, więc
postanowiliśmy razem potrenować.Suigetsu jest taki silny! – otarł się o
bok zdumionego Sasuke. – Ale teraz jestem już strasznie zmęczony… –
popatrzył na niego prosząco – zaniesiesz mnie na górę?
Sasuke
przez chwilę nie reagował. Po czym uśmiechnął się do Naruto i wziął go
na ręce. Blondyn natychmiast oplótł jego kark rękami i wtulił się w
ciepłe ciało kolegi. Z cichym pomrukiem przymknął oczy, pozwalając
chwycić się mocniej. Brunet uśmiechnął się z zadowoleniem i ruszył do
domu, rzucając jeszcze wściekłe spojrzenie Suigetsu i Jugo. Niemo
przekazywał, że będą mu musieli wszystko wytłumaczyć, i że ta rozmowa
nie będzie przyjemna…
Komentarze które pojawiły się wcześniej na onecie:
OdpowiedzUsuń~Fateless
3 września 2010 o 14:00
Kyaaa! Naru jest taaaki słodki! Jak poprosił Saska, żeby ten go zaniósł na górę… Miodzio. Ale jak widać potrafi też pokazać pazur. Dosadnie pokazał Suigetsu, gdzie jest jego miejsce w szeregu. Taki Naruto bardzo mi odpowiada. Pozostali członkowie Hebi też fajnie wypadają. Szczególnie Jugo, jakoś tak przypadł mi do gustu. Po tym opowiadaniu zaczęłam postrzegać go zupełnie inaczej. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział (mam nadzieję, że dłuższy). Powodzenia w dalszym pisaniu.